poniedziałek, 6 maja 2013

4.Ubrudzony nos

Nie jechaliśmy długo. Zaparkowaliśmy na specjalnie oddzielonej części ulicy przeznaczonej do tego. Harry wysiadł pierwszy i otworzył mi drzwi od razu chwytając moją dłoń. Wysiadłam i czekałam aż zamknie samochód. Piękny dzisiaj dzień był, w sumie to przeszła mi ochota na tą ciepłą kawe, a mrożonej nie za bardzo lubię.
-Idziemy? - Spytał pociągając moją rękę. Kiwnęłam głową i szłam za nim. W sumie to nie był taki zły. Bałam się że będzie udawał jakąś wielką gwiazdę, że nie wiadomo to kim on jest.
-Mam ochotę jednak na tego loda. - Zatrzymałam go jednym ruchem ręki gdy już miał wchodzić do jednej z kawiarenek.
-No jak chcesz, to zjemy lody w parku, tam zawsze chodzi taka miła pani z takim wózkiem. - Mówił i pokazywał rękoma jakby pchał ten wózek. Zachichotałam. No bo co no. Śmiesznie wyglądał taki zgarbiony, gdy robił ciu ciu ciuuuu. Skręciliśmy do parku i przeskoczyliśmy przez łańcuch który go oddzielał od chodnika. -O chodź szybko tam jest. - Zaczął biec, a ja o mało co się nie wywaliłam. Najpierw się uprzedza że ma się zamiar biec, a nie najpierw się zaczyna biec a potem się uprzedza. No super. Na szczęście utrzymał mnie i się nie położyłam na trawie. Biegliśmy razem za niską panią z wózkiem.
-Chcesz... mnie.... zabić... - Wydukałam po ciężkim biegu ledwo co łapiąc powietrze. Zaśmiał się tylko ze mnie gdy wywracałam oczami, a później przywitał się grzecznie i poprosił lody.
-Plaster miodu poproszę raz, a dwa... Libby co ty chcesz? - Spytał mnie. Nie miałam już siły stać, no i o co był ten bieg przecież ta pani by nam nie uciekła. Usiadłam w między czasie na chodniku. Harry spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko kręcąc głową. - No co chcesz? - Dopytał widząc moją niezadowoloną minę. Westchnęłam głośno.
-A jest może sorbet malinowy? - Odwróciłam głowę do rudowłosej starszej kobiety. Pokiwała głową i nabrała gałkę na łyżke, a potem nałożyła ją na wafelek. Podała oba lody Harremu, który dał je z kolei mi.
Liznęłam raz tego, a raz tego, a Harry w tym czasie zapłacił. Ej dobry ten miodowy lód. Nawet chyba lepszy od tego sorbetu. Wstałam za nim sie odwrócił i zaczęłam iść w stronę najbliższej ławki, a on za mna. Usiadłam i oddałam mu nasz "romantyczny deser".
-No to powiedz coś o sobie. - Spojrzał na mnie. Jak ja nienawidzę tego pytania nigdy nie mam pojęcia co powiedzieć. Powiem takie najprostsze rzeczy, a reszty dowie się z czasem.
-No więc, mój ulubiony kolor to fioletowy, zielony i niebieski, ulubione kwiatki to fiołki, najbardziej lubie maliny i czekoladę, miałam kiedyś kota, który nazywał się Kocur, nie lubię coli, a z owoców morza jem tylko krewetki. - Zaczęłam mówić z uśmiechem, nie za bardzo wiedząc co jeszcze, trzeba umieć się wymknąć. -Teraz ty.- Dźgnęłam go w ramię. Słuchałam go uważnie jak mówił, wcale nie powiedział więcej ode mnie w sumie to na tym się skończyło.  Kończyliśmy swoje lody.. Nie mogłam patrzeć jak pożera całego miodowego loda to było takie okropne.
-Daj mi liza. - Zrobiłam słitaśną minkę. Bez dłuższego zastanowienia przyłożył mi rożka do buzi. To był ruch doskonały. Zza krzaka wyskoczyło 2 fotografów i zaczęło robić nam zdjęcia. Starałam się nie krępować, chociaż nie było zbyt komfortowo. Harry puścił mi oczko i chwycił moją dłoń. Przyłożyłam mu swojego loda do buzi. Z boku na prawdę wyglądać to mogło słodko i sama bym sie nabrała, że jesteśmy parą.
Harry przybliżył się do mnie i nachylił się nade mną. Już chciałam się odsunąć, taki byłby przynajmniej mój pierwszy odruch ale wolałam się nie ruszać.
-Ubrudź nos lodem. - Szepnął mi do ucha. Z początku nie skojarzyłam i skrzywiłam się kiedy się odsunął, ale zrobiłam to o co prosił. Ubrudziłam nos, a paparazzi podeszli bliżej jakbyśmy byli pępkiem świata otoczyli nas z dwóch stron. Harry usmiechnął się i widziałam że z trudem próbuję opanować śmiech. Kopnęłam go lekko w kostkę tak żeby nikt nie widział, a grymas na jego czole pokazał ze trafiłam tam gdzie chciałam. Pokazał na nos że się ubrudziłam. Ja wielce zaskoczona, nic nie wiedziałam oczywiście o tym, robię głupie miny do aparatu z ubrudzonym nosem. Nie wiem po co było to wszystko, chciałam wytrzeć nos ale wtedy Harry chwycił moją rękę i splótł nasze palce. Spojrzałam na niego zdziwiona, drugiej ręki nie mogłam podnieść bo wciąż trzymałam loda, a nie chciałam już siedzieć brudna. No ile można no.
____________________________________________________
:) :) Taki krótki bo na szybko
ale już wstawię :)

niedziela, 14 kwietnia 2013

3. Głupie sznurówki

Obudził mnie dźwięk dzwonka. Yh... chyba sobie żartuje, że go odbiorę. Ale się tak na mnie patrzy i prosi. Wyciągnęłam rękę do stolika nocnego stojącego przy łóżku. Wzięłam do ręki telefon i spojrzałam na wyświetlacz, nie znany numer. Walić to, odłożyłam telefon mając nadzieję że zaraz zamilknie. Po dłuższym czasie stwierdziłam że chyba rozwale go o ścianę. Z wielkim niezadowoleniem przycisnęłam zieloną słuchawkę na ekranie.
-Halo?!- Wydarłam się, może i nie potrzebnie, ale łóżko było za wygodne, z resztą jak codziennie rano.
-Nie denerwuj się już tak. Obiecałem że zadzwonię o 10 i będę czekał aż odbierzesz. - Głos w telefonie był znajomy, chociaż trochę się zmienił. Znowu mój mikrofon w HD nawala..
-To ty. - Przetarłam oczy i zaczęłam już spokojniej. Nie chciałam zrazić do siebie chłopaka już po pierwszym telefonie, w końcu byliśmy jakby skazani na siebie. - Przepraszam, nie wiedziałam. - Dodałam po chwili uśmiechając się sama do siebie żeby jakoś zmienić zaspały ton głosu. Usłyszałam ciche zaśmianie się.
-Dobrze dobrze, będę u ciebie za 20 minut. - Odpowiedział wesoło. Ziewnęłam w słuchawkę zupełnie nie chcący z "AHAAAAAA". - Super, buziaczki. - Rozłączył się zanim zdążyłam zareagować. 20 minut? Chłopak chyba nie myśli że przywitam go jak top modelka. Ja jeszcze potrzebuje conajmniej 10 minut poleżeć w nagrzanym łóżku żeby odpocząć po nocy. Nie ma to jak odpoczynek po spaniu, ale cóż.
Chyba przysnęłam, starałam się jak najbardziej mogłam ale moje powieki wygrały. Przebudzona przez donośny dzwonek do drzwi zerwałam się na równe nogi i poleciałam jak na skrzydłach po schodach na sam dół otworzyć drzwi.
-Hej. - Rzucił chłopak od razu witając mnie objęciem i buziakiem w policzek. Wpuściłam go do domu i podrapałam się po głowie. Harry zaczął się ze mnie śmiać.
-Co? - Rozłożyłam ręce i spojrzałam na niego przymrużając oczy. Światło mnie boli. Nadal się śmiał więc olałam go i tylko przeszłam obok waląc go pięścią w brzuch.
-No ał. - Zwinął się i zaczął iść za mną prosto do kuchni. - Nie miłe powitanie swojego chłopaka. - Usłyszałam za plecami gdy otworzyłam lodówkę.
Zrobiłam popisowy obrocik w jego stronę.
-Jor welkam. - Uśmiechnęłam się i schowałam głowę w lodówce. Głód wyżera mi wszystko co mam w środku. Harry nadal chichotał. No zaraz się wkurzę. - Powiedz o co ci chodzi? - Spytałam wyjmując mleko i płatki, tylko to znalazłam w lodówce, bo dzisiaj rano niestety nie poszłam do sklepu po bułeczki co mnie smuuci..
-Uroczo wyglądasz w tej piżamce.- Uśmiechnął się spoglądając na mnie z góry na dół. Oj, faktycznie zapomniałam że nadal jestem w piżamie. Szare spodnie dresowe, przy duże, zabrałam je ze studia i do tego koszulka na ramiączka, biała z myszką Mickey.
Obejrzałam się z każdej strony..
-Faktycznie.- Stwierdziłam. - Chcesz coś do jedzenia? - Spytałam, wypadało, jak na pierwszy raz być troszkę milszym, chłopak kiwnął głową. Chwyciłam miskę z płatkami i łyżkę. Usiadłam do stołu a Harry patrzył na mnie skołowany. Uśmiechnęłam się szeroko pokazując wszystkie białe żabki, te na górze i na dole.
-Widzisz gdzie stoi lodówka. - Wskazałam palcem na biały metalowy można powiedzieć że mebel. Chwile potem znalazł się przy niej Harry i  zaglądał do środka. Już go polubiłam, znałam go od dobrych 15 minut odkąd tu przyszedł. Uwielbiam poznawać nowych ludzi, nigdy nie czuje się przy kimś obco. Jestem sobą przy wszystkich.
Chłopak chyba nie mógł niczego wymyślić, nie dziwie się bo lodówka była prawie pusta. Zdążyłam zjeść i odstawić miskę do zmywarki.
-Będę na górze, znajdziesz mnie. - Rzuciłam i usłyszałam ciche 'AHA'. Pobiegłam na górę po schodach do pokoju. Muszę się ubrać skoro mamy wyjść razem na miasto. Mogłabym też się jakoś dopasować do Harrego, miał na sobie grafitową bluzkę z łańcuszkiem, ciemno jeansowe spodnie i białe, krótkie conversy. No ubrał się zwyczajnie, ale fajnie wyglądał. Postanowiłam postawić na wygodę. Wzięłam krótkie spodenki i bluzkę na szerszych ramiączkach, bordowe Vansy i okulary przeciwsłoneczne. Ubrałam się i zawiązywałam trampka gdy Harry wszedł do pokoju z bananem w buzi.
-Gotowa już? - Spytał i usiadł obok mnie, pokiwałam głową.
-Jak chcesz żeby było szybciej to zawiąż mi drugiego buta.- Założyłam mu nogę na kolano z uśmiechem nadal próbując zawiązać jednego buta, nienawidziłam wiązać butów. No i przede wszystkim muszę przyznać że nie umiałam tego robić. No bo kurcze, nie umiem zawinąć tych pętelek. Chłopak trzymając banana w buzi zawiązał mi szybko. Uśmiechnęłam się i podałam drugą nogę. Jak już wykorzystywać to na maksa. Westchnął i zawiązał.
-Kiedyś cię nauczę. - Zaśmiał się gdy wstałam i popatrzyłam na buciki. Serio?
-Oj uwierz, dużo osób próbowało. - Chwyciłam jego rękę, pociągając tak że wstał i poszedł za mną.
-Może nie znali mojego sposobu na nauke. - Poruszył zabawnie brwiami i zaśmiał się głośno, wyrzucając banana do śmietniczka w moim pokoju.
-To nie jest zabawne, nie umiem wiązać butów -  Chwyciłam z hallu torebkę, gdy loczek nie mógł opanować śmiechu. - HA HA HA wcale nie zabawne. - Przewróciłam oczami i dźgnęłam go mocno w brzuch tak że się zgiął i podniósł ręce w obronnym geście. Super, już ma ze mnie beke ale to nie moja wina no.. zawsze miałam wsuwane buty i nie było mi to do szczęścia potrzebne. Wyszliśmy z domu a tam? Masa dziewczyn stała przed moim domem, wszystkie z aparatami. Spojrzałam pytająco na Harrego z wielkim zacieszem na twarzy, pomógł mi zamknąć drzwi.
-Co to jest? - Spytałam pokazując na piszczące dziewczyny.
-Tak mi się wydaję że są to fanki. - Powiedział z sarkazmem i chwycił moją dłoń, już chciałam ją mu wyrwać ale mocniej ścisnął. - Przestań. - Szepnął mi do ucha, co z boku mogło wyglądać jakby szeptał coś słodkiego. Starałam się nie marszczyć i szłam z uśmiechem.
-Ale co te fanki tu robią? - Spytałam gdy trochę się oddaliliśmy, a one cały czas siedziały nam na plecach. Odwrócił się i im pomachał. -Harry!- Teraz to ja zacieśniłam mocniej rękę. Nie lubię jak ktoś mnie olewa i nie odpowiada.
-Napisałem na Twitterze, że jadę do ciebie, pewnie dlatego tu przyjechały. - Powiedział i objął mnie ramieniem. Westchnęłam i chwyciłam go w talii. -Dobra plan jest taki że idziemy na rozmantyczny deser, czyli lody przy James Parku. - Obrócił mną żeby skręcić. Brzmiało nieźle, chociaż jak lody mogą być romantyczne? no nie ważne, może dla niego i tak jest. Mieszkam na Great Queen Street przy Kingsway więc możemy się przejść, chociaż jakby Harry miał gdzieś tu samochód.. a dobra tam.
-Dobra, ale ja wole ciepłą kawe. - Powiedziałam przypominając sobie o dniach kiedy siedziałam w domu oglądając filmy z litrem czekoladowych lodów na kolanach, oł blem.
-Lody raz i kawa raz. - Podsumował nakładając ciemne okulary na nos. - To chyba będą fajne wakacje.
-Mam nadzieję, że tak bo mam dość domu. - Zgodzam się z nim w stu procentach, ale musimy się lepiej poznać, żeby było fajniej, co wiąże się z spędzaniem całych dni razem. Moje przypuszczenia były trafne, Harry był samochodem, podeszliśmy do niego
-Dobra nie będziemy się nudzić. Dzisiaj się poznajmy jutro będziemy szaleć. - Zaśmiał się, a ja razem z nim. Szaleć.. Interesujący plan, podoba mi się jego tok myślenia. Otworzył mi drzwi czarnego niczym węgiel ferrari , nie czekał aż wsiadłam tylko poszedł na miejsce kierowcy i zwinnym ruchem wskoczył do środka. No jestem pod wrażeniem.

piątek, 12 kwietnia 2013

2. Dla mnie bomba.


Dochodziła 17, więc siedziałam z telefonem w ręku czekając na zapowiedziany telefon Nata. Biegałam wzrokiem po meblach jakoś starając się wytrzymać. Dla niego to wieczór może być i o 23, trochę mogę się naczekać. Ale tak bardzo chcę już wiedzieć co on znowu wymyślił i jakiego mamy klienta, przecież to mógł mi powiedzieć wczoraj jak już się tam pofatygowałam. Mam nadzieje że to będzie coś fajnego bo mam dość siedzenia całymi dniami w domu, patrzeniu w telewizor, smarkania w chusteczki przy badziewnych komediach romantycznych i wpychaniu w siebie szpadlą lodów czekoladowych na pocieszenie. Te wakacje nie mogły tak wyglądać. Nagle z telefonu zaczęła lecieć moja ulubiona piosenka Thieves Like Us - Shyness. Zanuciłam kawałek szybko podnosząc się z miejsca.
-Halo?- Zawołałam szczęśliwa, z wielkim uśmiechem na ustach w słuchawkę telefonu. Nareszcie ta chwila!
-No cześć śliczna, - Odezwał się głos w telefonie. – Będę u ciebie z gośćmi o 18 dobra? – Spytał, ale tylko otworzyłam buzie, żeby odpowiedzieć, nie wydusiłam z siebie nawet literki. – Baj baj. – Powiedział i rozłączył się. Popatrzyłam na telefon.
-Jasne że możesz, co mi tam. – Gadanie samemu do siebie podobno nie jest jeszcze chorobą psychiczną. Pobiegłam na górę po kręconych schodach żeby zmienić dresy na jakieś ciemne jeansy, nie mogę wyglądać jak menel w końcu. Dzwonek do drzwi, że co już 18?? Przecież on zadzwonił 2 minuty temu. Boże nie zdążę, biegnę wyciskając resztkę fluidu z tubki i szybko rozsmarowałam go po twarzy. Ostatnie przejrzenie się w lustrze w holu.
-Jest git. – Kiwnęłam głową i z uśmiechem otworzyłam drzwi do domu.
-Heej. – Krzyknął uradowany Nat i przytulił mnie od razu mocno przestawiając mnie z drzwi głębiej środka holu.Oczy mi zaraz wyjdą.
-No hej. – Odpowiedziałam kiedy mnie odstawił. Za nim weszło całe stado chłopaków. Mmm 7 facetów w domu i sama ja? No będzie świetnie za pewnie.
Jednego tylko poznałam, był to menadżer całej firmy modelingowej w której ja i Nat pracowaliśmy. Oj.. to chyba jednak nie będzie tak wspaniale. Ciekawe po co on tu i jeszcze przyprowadza do mnie grupkę sporo młodszych od siebie chłopaków. Dobra oni mogą być spoko, całkiem fajni są. Przygryzłam dolną wargę kiedy oglądałam po kolei każdego z nich, patrzących na mnie z uśmiechem na ustach. Nawet skądś ich chyba kojarzę, albo mam jakieś zwidy czy coś, to też jest w końcu możliwe.
-Wchodźcie, wchodźcie. – Zaprosiłam ich do środka widząc ich zagubienie w oczach gdy stali i rozglądali się po holu. – Wchodźcie za Natanem do salonu. – Wskazałam palcem drogę i obeszłam ich wszystkich żeby zamknąć drzwi. Posłusznie, wszyscy uśmiechnięci poszli sobie.
No dżentelmeni, nie wiedzą że się czeka na dame i ona idzie pierwsza nawet jak mówi inaczej? Ahh.. wgl nie rozumieją kobiet. Dołączyłam do nich w podskokach i rzuciłam się na kanapę przy Nathanie rozsiadając się bez najmniejszego wstydu. Na stoliku stał już od 15 dzbanek z herbatą i kubki, więc nie musiałam się ruszać nawet na chwile.
- Więc, przejdźmy od razu do rzeczy. – Najstarszy z nas, czyt. Menadżer pan Fork, wstał i klasnął ochoczo w ręce. Nuciła mi się cały czas ta piosenka i nie mogłam się skupić więc lekko podrygiwałam za co dostałam kuksańca od szefa. Chłopcy siedzący na kanapie obok od razu się zaśmiali kiedy się skrzywiłam i oddałam mu dwa razy mocniej. – Libby, to są chłopcy, których możesz znać.- Powiedział i wskazał na nich pan starszy.  EEEE.. Taak oczywiście że ich znam, jakżeby inaczej. Pokręciłam przecząco głową. – Więc to Liam, Zayn, Harry, Niall i Louis. – Przedstawił za jednym zamachem wszystkich, a ci po kolei machali do mnie ręką i mówili bezgłośne Hi Libby. Wszyscy mnie już znają, a mi zostało tylko zapamiętać ich imiona.  Zrobiłam wielkiego banana na twarzy i skupiłam swój uroczy wzrok na Forku. – Ich zespół One Direction ostatnio nie ma żadnych sensacji więc ja jako menadżer twój i ich postanowiłem że nawzajem możecie pomóc sobie się wybić. – Zaczął. Zmarszczyłam brwi. No... nie wiem czy oni pomogą mi się wybić, chociaż ich ładne mordeczki może rzeczywiście potrafią działaś cuda.
-Mów dalej no. – Pospieszyłam zmieniając swój siad na bardziej odpowiadający temu że słucham go uwarznie.. Oparłam łokcie na kolanach lekko się schylając. Facet kiwnął głową. Haloo kiwanie nam tu nie pomoże, do mówienia bardziej potrzebne są usta.
-Wpadłem na pomysł, że jeden z nich i oczywiście ty moglibyście poudawać pare. Ale spokojnie tylko w show biznesie. Czyli chodzicie tam gdzie łapią was paparazzi, robicie troche zamieszania i później brutalne zerwanie. Wakacyjna miłość i oto całe love story. – Skończył z emocjami gestykulując rękoma. Gapiłam się na niego chyba przez jakieś 5 minut wgl nie odrywając od niego wzroku.
-Mówiłem że się nie zgodzi. – Nagle jeden z chłopaków wstał i podszedł do okna, obróciłam głowę żeby zobaczyć który to, mnie tak źle postrzega. Przecież to miało pomóc i im się wybić no i mnie też. Więc nie mam żadnych wątów, a obrażalski pan z burzą loków na głowie od razu się rzuca. pff... Prychnęłam.
-Nie powiedziałam że się nie zgadzam, czekałam na dalszą część tej zdumiewającej historii. – Lekko zażartowałam żeby rozluźnić atmosferę. Chłopakowi od razu na twarz cisnął się uśmiech. Ej fajny jest, ma takie słodziutkie dołeczki. Pasują mu te zielone oczęta do tego.
-Cieszę się że obu stronom pasuje. No i widzę że Harry zgłosił się na ochotnika, nie ma problemu, więc  wszystko od jutra zaczynacie. – Popatrzyłam na loczusia, uśmiechnął się pokazując wszystkie swoje białe ząbeczki. Zaśmiałam się i przyłożyłam palce do głowy udając że popełniam samobójstwo. No to coś czuje że te wakacje miną pełną parą w dobrym towarzystwie. Szybko uzgodniliśmy szczegóły, bo powiedziałam że ich nie wyganiam ale leci mój ulubiony serial za chwilę i MUSZE go obejrzeć. Żegnając się ze wszystkimi cieplusimi uściskami Harry zatrzymał się na moment.
-Daj mi swój numer to zadzwonię rano. - Wydukał z chrypką w głosie. Wyciągnęłam rączkę czekając aż wyjmie swój telefon i mi go da ale on tylko popatrzył na mnie ze zdziwieniem. Nie zaczaił biedny
-Bystrzaku daj mi swój telefon. - Opuściłam głowę i ręce załamana. Chłopak zaśmiał się i podał mi to na co czekałam. Wyszczerzyłam do niego ząbki i szybko wpisałam swój numer w dotykowy ekran. - Tylko nie dzwoń przed 10 bo jeszcze wtedy śpię. - Uprzedziłam oddając mu telefon. Kiedy wyciągnął rękę machnęłam telefonem jeszcze mu nie oddając.- A i odbieram po 6 sygnałach bo lubią piosenkę z dzwonka. -  Dodałam szybko i wyciągnęłam rękę z telefonem.
-Nie przed 10 i czekać aż odbierzesz po 6 sygnałach. Zakumałem i chyba zapamiętam. - Powiedział ze śmiechem i przytulił mnie cmokając przy tym w policzek. Czy oni tak bardzo nie lubią moich oczu, że chcą żeby mi wypadły? Coś z nimi nie tak? nie ten kolor? Mogliby być trochę bardziej delikatni.
-I mnie się delikatnie przytula, no chyba że zamiast dziewczyny z okładki masz zamiar być widywany z jej wnętrznościami. - Odsunęłam go od siebie i złapałam za bolący brzuch. Poklepałam go po ramieniu i wyprowadziłam przez drzwi.
-Buziaczki. - Dodał i pomachał gdy wchodził do samochodu.
-Ahoj! - Zawołałam i zamknęłam i drzwi. Jupilaaa podskoczyłam i przejrzałam się w lustrze. No wydawało mi się że jest gorzej. Ukłoniłam się sama sobie i pobiegłam do salonu. Włączyłam telewizor, rzuciłam z impetem na kanapę i wlepiłam wzrok w najprzystojniejszego aktora na ziemi, który jest moim bogiem i ubóstwiam go normalnie, przecudny Ian Somerhalder.
______________________________________________

komentujcie jeśli już tu jesteście :)
chcę znać waszą opinię? :*

czwartek, 11 kwietnia 2013

1. Dzień jak co dzień, bez większych niespodzianek

Jak zwykle zaczęłam dzień od spaceru do supermarketu znajdującego się po drugiej strony ulicy. Kupiłam świeże bułeczki, jeszcze ciepłe, uwielbiam takie. Postanowiłam zjeść w taxówce w drodze do pracy, akurat już stała przed moim apartamentem. Wsiadłam do niej i z uśmiechem podałam kierowcy adres studia, w którym umówiona byłam dzisiaj z szefem, chociaż jest sobota i teoretycznie powinnam mieć wolne.
Jak zawsze wyciągnęłam telefon i puściłam krótki sygnał do niego że już jadę. W uszach miałam słuchawki, a przy muzyce za bardzo się wczuwam. Ruszałam się na wszystkie strony udając że tańczę, a kierowca patrzył na mnie jak na wariatkę. Na jego miejscu też bym w siebie wlepiała gały.
-Dziękuję. - Kiedy byliśmy na miejscu, zapłaciłam i wyszłam wprost przed budynek studia. Parę kroków i byłam  w środku.
-Libby, Nathan czeka w sali nr. 8 - Zabiegana Olivia krzyknęła za blatu swojego biurka gdy tylko mnie zobaczyła. Nie zwalniając kroku ukłoniłam się jej z uśmiechem i wbiegłam po schodach na piętro.
-Siema. - Krzyknęłam gdy weszłam do pokoju, Nat odwrócił się do mnie i rozłożył szeroko ręce w które wpadłam całując go w policzek na powitanie.
-Witaj moja piękna. - Powiedział i obkręcił się ze mną dookoła.
-Coś się stało, że do mnie zadzwoniłeś? - Kiedy już mnie puścił rozsiadłam się na wielkiej kanapie stojącej przy ścianie i wzięłam z małego stoliczka jabłko.
-Dostałem małą propozycję od menadżera naszej firmy, ale nie mogę Ci na razie powiedzieć o co chodzi. Potrzebuję tylko twojego zdjęcia. - Stanął przede mną i złożył ręcę jakby się modlił. Popatrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami. Co to ma być.. żart? Tylko po zdjęcie mnie tu ściągnął w sobotę o 9?
-Żartujesz sobie? Mało masz moich zdjęć. - Wstałam ze śmiechem i stanęłam przy białej narzucie.
-Potrzebne mi takie inne niż te wszystkie. - Próbował się wytłumaczyć, chyba lepiej by było gdyby już nic nie mówił. Zrobił kilka zdjęć i byłam wolna, powiedział jeszcze tylko żebym była jutro wieczorem pod telefonem. No dla mnie spoko i tak nie mam nic ciekawszego do roboty. To chyba logiczne że mam telefon przy sobie.
Wróciłam do domu, nudzi mi się, dostaję napadu drgawek nie mam co robić po wszyscy moi znajomi wyjechali na wakacje, oczywiście ja musiałam zostać, a że nie ma żadnych castingów ani nic, siedze cały dzień w domu i się nudzę. Na prawdę zaraz tu umrę z nudów. Chociaażż.. Wystrzeliłam z kanapy po telefon, który zostawiłam w kurtce jeansowej. Chwyciłam go i wykręciłam numer do jednej z koleżanek. Powinna mieć teraz sesje, może będę mogła do niej podjechać, cokolwiek za nim na zielonej łące stanie głaz z moim nazwiskiem.
Niech już będzie jutro i niech mi Nat powie że znalazł mi świetną robotę na wakacje. O np jakiś wyjazd na sesję w ciepłych krajach. Tak o tym marzę.

środa, 10 kwietnia 2013

Przedstawienie i bohaterowie

Hej :) To mój nowy blog, który mam zamiar napisać do samego końca oczywiście jeżeli ktoś będzie tu zaglądał :) Mam nadzieję że będzie ciekawie i nie znudzicie się.
A oto bohaterzy:

Libby Wonder : Siedemnastoletnia dziewczyna, wysoka blondynka o zielonych oczach. Brytyjska modelka agencji Storm Model Management, mieszkająca w Londynie. Ma ogromne poczucie humoru co sprawia że zawsze jest roześmiana. Uwielbia spędzać czas ze znajomymi, jest towarzyska i chętnie poznaje nowych ludzi.

Harry Styles: Ma 19 lat i należy do brytyjsko-irlandskiego boybandu One Direction. Jego bujne brązowe loki wspaniale współgrają z dużymi zielonymi oczami oraz słodkim uśmiechem wyróżniającym się dołeczkami. Pogodny, mający poczucie humoru ale kiedy trzeba potrafi doskonale obrócić się w mężczyznę odpowiedzialnego i troskliwego.

Zayn Malik: 20 letni muzułmanin z zespołu One Direction. Chłopak idealista, wszystko dla niego musi mieć swój początek i koniec. Uwielbia spać i nie przeszkadza mu gdzie i w jakiej pozycji. Wygadany lecz nieśmiały. Jego dziewczyną jest Perrie Edwards.
Niall Horan: Farbowany 20 letni blondyn. Ma śliczne niebieskie oczy. Jest uroczy i bardzo cierpliwy. Potrafi pomóc w każdej sprawie, ludzie cieszą się na sam jego widok. Jest cudowny i śliczny.
Kolejny członek One Direction. 
Louis Tomlinson: Zabawny 21 latek, najlepszy przyjaciel Harrego. Słodki i każdego potrafi rozśmieszyć. Tylko wygląda na spokojnego i poważnego. Jego dziewczyną jest Eleanor Calder. Również członek One Direction. 

Liam Payne: 20 letni chłopak, nazywany Daddy. Jest najbardziej odpowiedzialny i spokojny, chociaż nie zawsze, z zespołu One Direction. Na wszystko ma logiczne wyjaśnienie, to on załatwia wszystko co związane z dobrem chłopców. Jego dziewczyną jest Danielle Peazer.
_________________________________________________________
Okej, bohaterowie już są. Mam nadzieję że będziecie tu zaglądać.
Jak się zapowiada? Piszcie w komentarzach czy będziecie czytać :)
Baj :*