Dochodziła 17, więc siedziałam z telefonem w ręku czekając na zapowiedziany telefon Nata. Biegałam wzrokiem po meblach jakoś starając się wytrzymać. Dla niego to wieczór może być i o 23, trochę mogę się naczekać. Ale tak bardzo chcę już wiedzieć co on znowu wymyślił i jakiego mamy klienta, przecież to mógł mi powiedzieć wczoraj jak już się tam pofatygowałam. Mam nadzieje że to będzie coś fajnego bo mam dość siedzenia całymi dniami w domu, patrzeniu w telewizor, smarkania w chusteczki przy badziewnych komediach romantycznych i wpychaniu w siebie szpadlą lodów czekoladowych na pocieszenie. Te wakacje nie mogły tak wyglądać. Nagle z telefonu zaczęła lecieć moja ulubiona piosenka Thieves Like Us - Shyness. Zanuciłam kawałek szybko podnosząc się z miejsca.
-Halo?- Zawołałam szczęśliwa, z wielkim uśmiechem na ustach w słuchawkę telefonu. Nareszcie ta chwila!
-No cześć śliczna, - Odezwał się głos w telefonie. – Będę u ciebie z gośćmi o 18 dobra? – Spytał, ale tylko otworzyłam buzie, żeby odpowiedzieć, nie wydusiłam z siebie nawet literki. – Baj baj. – Powiedział i rozłączył się. Popatrzyłam na telefon.
-Jasne że możesz, co mi tam. – Gadanie samemu do siebie podobno nie jest jeszcze chorobą psychiczną. Pobiegłam na górę po kręconych schodach żeby zmienić dresy na jakieś ciemne jeansy, nie mogę wyglądać jak menel w końcu. Dzwonek do drzwi, że co już 18?? Przecież on zadzwonił 2 minuty temu. Boże nie zdążę, biegnę wyciskając resztkę fluidu z tubki i szybko rozsmarowałam go po twarzy. Ostatnie przejrzenie się w lustrze w holu.
-Jest git. – Kiwnęłam głową i z uśmiechem otworzyłam drzwi do domu.
-Heej. – Krzyknął uradowany Nat i przytulił mnie od razu mocno przestawiając mnie z drzwi głębiej środka holu.Oczy mi zaraz wyjdą.
-No hej. – Odpowiedziałam kiedy mnie odstawił. Za nim weszło całe stado chłopaków. Mmm 7 facetów w domu i sama ja? No będzie świetnie za pewnie.
Jednego tylko poznałam, był to menadżer całej firmy modelingowej w której ja i Nat pracowaliśmy. Oj.. to chyba jednak nie będzie tak wspaniale. Ciekawe po co on tu i jeszcze przyprowadza do mnie grupkę sporo młodszych od siebie chłopaków. Dobra oni mogą być spoko, całkiem fajni są. Przygryzłam dolną wargę kiedy oglądałam po kolei każdego z nich, patrzących na mnie z uśmiechem na ustach. Nawet skądś ich chyba kojarzę, albo mam jakieś zwidy czy coś, to też jest w końcu możliwe.
-Wchodźcie, wchodźcie. – Zaprosiłam ich do środka widząc ich zagubienie w oczach gdy stali i rozglądali się po holu. – Wchodźcie za Natanem do salonu. – Wskazałam palcem drogę i obeszłam ich wszystkich żeby zamknąć drzwi. Posłusznie, wszyscy uśmiechnięci poszli sobie.
No dżentelmeni, nie wiedzą że się czeka na dame i ona idzie pierwsza nawet jak mówi inaczej? Ahh.. wgl nie rozumieją kobiet. Dołączyłam do nich w podskokach i rzuciłam się na kanapę przy Nathanie rozsiadając się bez najmniejszego wstydu. Na stoliku stał już od 15 dzbanek z herbatą i kubki, więc nie musiałam się ruszać nawet na chwile.
- Więc, przejdźmy od razu do rzeczy. – Najstarszy z nas, czyt. Menadżer pan Fork, wstał i klasnął ochoczo w ręce. Nuciła mi się cały czas ta piosenka i nie mogłam się skupić więc lekko podrygiwałam za co dostałam kuksańca od szefa. Chłopcy siedzący na kanapie obok od razu się zaśmiali kiedy się skrzywiłam i oddałam mu dwa razy mocniej. – Libby, to są chłopcy, których możesz znać.- Powiedział i wskazał na nich pan starszy. EEEE.. Taak oczywiście że ich znam, jakżeby inaczej. Pokręciłam przecząco głową. – Więc to Liam, Zayn, Harry, Niall i Louis. – Przedstawił za jednym zamachem wszystkich, a ci po kolei machali do mnie ręką i mówili bezgłośne Hi Libby. Wszyscy mnie już znają, a mi zostało tylko zapamiętać ich imiona. Zrobiłam wielkiego banana na twarzy i skupiłam swój uroczy wzrok na Forku. – Ich zespół One Direction ostatnio nie ma żadnych sensacji więc ja jako menadżer twój i ich postanowiłem że nawzajem możecie pomóc sobie się wybić. – Zaczął. Zmarszczyłam brwi. No... nie wiem czy oni pomogą mi się wybić, chociaż ich ładne mordeczki może rzeczywiście potrafią działaś cuda.
-Mów dalej no. – Pospieszyłam zmieniając swój siad na bardziej odpowiadający temu że słucham go uwarznie.. Oparłam łokcie na kolanach lekko się schylając. Facet kiwnął głową. Haloo kiwanie nam tu nie pomoże, do mówienia bardziej potrzebne są usta.
-Wpadłem na pomysł, że jeden z nich i oczywiście ty moglibyście poudawać pare. Ale spokojnie tylko w show biznesie. Czyli chodzicie tam gdzie łapią was paparazzi, robicie troche zamieszania i później brutalne zerwanie. Wakacyjna miłość i oto całe love story. – Skończył z emocjami gestykulując rękoma. Gapiłam się na niego chyba przez jakieś 5 minut wgl nie odrywając od niego wzroku.
-Mówiłem że się nie zgodzi. – Nagle jeden z chłopaków wstał i podszedł do okna, obróciłam głowę żeby zobaczyć który to, mnie tak źle postrzega. Przecież to miało pomóc i im się wybić no i mnie też. Więc nie mam żadnych wątów, a obrażalski pan z burzą loków na głowie od razu się rzuca. pff... Prychnęłam.
-Nie powiedziałam że się nie zgadzam, czekałam na dalszą część tej zdumiewającej historii. – Lekko zażartowałam żeby rozluźnić atmosferę. Chłopakowi od razu na twarz cisnął się uśmiech. Ej fajny jest, ma takie słodziutkie dołeczki. Pasują mu te zielone oczęta do tego.
-Cieszę się że obu stronom pasuje. No i widzę że Harry zgłosił się na ochotnika, nie ma problemu, więc wszystko od jutra zaczynacie. – Popatrzyłam na loczusia, uśmiechnął się pokazując wszystkie swoje białe ząbeczki. Zaśmiałam się i przyłożyłam palce do głowy udając że popełniam samobójstwo. No to coś czuje że te wakacje miną pełną parą w dobrym towarzystwie. Szybko uzgodniliśmy szczegóły, bo powiedziałam że ich nie wyganiam ale leci mój ulubiony serial za chwilę i MUSZE go obejrzeć. Żegnając się ze wszystkimi cieplusimi uściskami Harry zatrzymał się na moment.
-Daj mi swój numer to zadzwonię rano. - Wydukał z chrypką w głosie. Wyciągnęłam rączkę czekając aż wyjmie swój telefon i mi go da ale on tylko popatrzył na mnie ze zdziwieniem. Nie zaczaił biedny
-Bystrzaku daj mi swój telefon. - Opuściłam głowę i ręce załamana. Chłopak zaśmiał się i podał mi to na co czekałam. Wyszczerzyłam do niego ząbki i szybko wpisałam swój numer w dotykowy ekran. - Tylko nie dzwoń przed 10 bo jeszcze wtedy śpię. - Uprzedziłam oddając mu telefon. Kiedy wyciągnął rękę machnęłam telefonem jeszcze mu nie oddając.- A i odbieram po 6 sygnałach bo lubią piosenkę z dzwonka. - Dodałam szybko i wyciągnęłam rękę z telefonem.
-Nie przed 10 i czekać aż odbierzesz po 6 sygnałach. Zakumałem i chyba zapamiętam. - Powiedział ze śmiechem i przytulił mnie cmokając przy tym w policzek. Czy oni tak bardzo nie lubią moich oczu, że chcą żeby mi wypadły? Coś z nimi nie tak? nie ten kolor? Mogliby być trochę bardziej delikatni.
-I mnie się delikatnie przytula, no chyba że zamiast dziewczyny z okładki masz zamiar być widywany z jej wnętrznościami. - Odsunęłam go od siebie i złapałam za bolący brzuch. Poklepałam go po ramieniu i wyprowadziłam przez drzwi.
-Buziaczki. - Dodał i pomachał gdy wchodził do samochodu.
-Ahoj! - Zawołałam i zamknęłam i drzwi. Jupilaaa podskoczyłam i przejrzałam się w lustrze. No wydawało mi się że jest gorzej. Ukłoniłam się sama sobie i pobiegłam do salonu. Włączyłam telewizor, rzuciłam z impetem na kanapę i wlepiłam wzrok w najprzystojniejszego aktora na ziemi, który jest moim bogiem i ubóstwiam go normalnie, przecudny Ian Somerhalder.
______________________________________________
komentujcie jeśli już tu jesteście :)
chcę znać waszą opinię? :*
Bardzo fajne ;)) Czekam na dalszą część ;))
OdpowiedzUsuńFajne , nie mogę się doczekać następnej części :)
OdpowiedzUsuńCzyżby oglądała pamiętniki wampirów. Jeśli tak, to już ją lubię.
OdpowiedzUsuńIan/Damon ME GUSTA ;**
PS. Fajne to twoje opowiadanie : )